środa, 18 lipca 2012

Słodka bombonierka, czyli kosmetyki z firmy Farmona


Witajcie Kochani! :)

Dzisiaj przychodzę do Was z (mam nadzieję, szybką) recenzją dwóch kosmetyków z firmy Farmona z serii Sweet Secret.
Ostatnio bywam tu niestety dość rzadko, a to wszystko przez to, że trochę wyjeżdżam i pomimo marnej pogody staram się korzystać z wakacji :)

Swoje kosmetyki, krem do rąk i peeling do ciała, dostałam od swojej przyjaciółki (P:*) na urodziny. Było to dawno bo w lutym, ale dopiero niedawno skończyłam podobne kosmetyki i mogłam ze spokojną głową zabrać się za testowanie tych :)

Farmona Sweet Secret migdałowy peeling do ciała

Producent pisze o nim tak:
Wyjątkowy kosmetyk o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i zniewalającym, słodkim zapachu został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które cenią produkty naturalne i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności.
Specjalnie opracowana, bogata receptura, na bazie ekstraktu ze słodkich trufli i migdałów nie narusza równowagi lipidowej i nie wysusza skóry, poprawiając jej kondycję i wygląd. Łagodne środki myjące i peelingujące drobinki zanurzone w cudownie lekkim, pachnącym żelu dokładnie oczyszczają skórę, usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie migdałowego peelingu pod prysznic zapewnia uczucie wypielęgnowanej i aksamitnie gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach uwalnia od stresu, wycisza i relaksuje, wprowadzając w stan ogólnego odprężenia i zadowolenia.
Sposób użycia: Peeling nanieść na zwilżoną skórę, wykonując masaż całego ciała. Następnie dokładnie spłukać ciepłą wodą. Stosować 4-5 razy w tygodniu.
Pojemność: 225ml
Składniki: Aqua, cocamidopropyl betaine, parfum, simmondsia chinensis seed powder, glycerin, acrylates / c10-c30 alkyl acrylate crosspolymer, propylene glycol, prunus amygdalus seed extract, peg-40 hydrogenated castor oil, theobroma cacao extract, pumice, panthenol, diazolidinyl urea, iodopropynyl butylcarbamate, sodium hydroxide, disodium edta, ci 19140, ci 16255, benzyl benzoate, coumarin.

Opakowanie: Peeling jest zamknięty w dość solidnym, plastikowym "słoiku". Dodatkowo chroni go przyklejone sreberko dzięki czemu wiemy, że produkt nie był wcześniej otwierany.
Jedyne co mi przeszkadza to zbyt duża ilość obrazków/napisów i kolory na etykietach. Po prostu oczy bolą i ciężko jest się czegokolwiek doszukać, ale trudno.
Zapach: Jak w całej tej kolekcji: bardzo słodki i bardzo intensywny. Jestem pewna, że jednym będzie się bardzo podobał, a drugich będzie bolała od niego głowa. Mi akurat odpowiada :) I podoba mi się, że długo utrzymuje się na skórze, chociaż w tedy staje się bardziej delikatny. Mimo to, że zapach bardzo lubię to polecam go na zimę, na lato jest trochę za ciężki (ale da się przeżyć).
Konsystencja: Dla mnie przypomina galaretkę albo dżem z Biedronki. Jeszcze do końca nie umiem jej nazwać, ale jest przyjemna :) Drobinki są różnej wielkości i jest ich dość dużo. Musimy trochę uważać bo za nim go nałożymy na ciało może nam trochę spłynąć z dłoni.
Działanie: Wiem, że na wizaż.pl nie ma zbyt dobrych opinii, ale ja go UWIELBIAM! Jak widać ile osób tyle opinii. :D Według mnie drobinek jest dużo i są ostre, a ja uwielbiam czuć "zdzieranie naskórka". Skóra po nim jest gładka jak pupcia niemowlęcia i miękka, ale żeby efekt był na prawdę fajny powinnyśmy użyć balsamu, bo sam peeling nie nawilża.

Myślę, że osoby, które lubią testować nowe peelingi i które lubią mocne i słodkie zapachy mogą go wypróbować :) 
Peeling ten kosztuje ok. 12zł i wiem, że na pewno jest do kupienia w Douglas (podejrzewam, że w Rossmanie, czy Naturze pewnie też).
Ja na pewno kupię go drugi raz :)

Migdałowy krem do rąk i paznokci:
Producent pisze o nim tak:
Wyjątkowy kosmetyk o delikatnej, aksamitnej konsystencji i fascynującym słodkim zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie słodkich trufli i migdałów, dzięki czemu zapewnia doskonałą pielęgnację skóry rąk i paznokci. Intensywnie nawilża, wygładza i regeneruje skórę oraz łagodzi podrażnienia, likwidując szorstkość naskórka. Dodatkowo wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach, zapewnia  doskonały nastój i uczucie komfortu.
Sposób użycia: Krem delikatnie wsmarować w skórę dłoni. Stosować kilkakrotnie w ciągu dnia.

Składniki: Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Petrolatum, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl  Stearate,  Propylene Glycol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cera Alba (Beeswax), Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Prunus Dulcis ( Sweet Almond ) Oil,  Dimethicone, Cyclomethicone, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Panthenol, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium Edta, Parfum, Benzyl Benzoate, Coumarin.

Pojemność: 100 ml
Opakowanie: wygodna, dobrze zamykająca się tubka, z której łatwo wycisnąć produkt. Jeszcze mi się nie zdarzyło żeby krem np. sam się otworzył, a nosiłam go w torebce.
A po za tym, to tak samo jak przy peelingu, oczy mnie bolą od rysunków i napisów..
Zapach: Jak w przypadku peelingu. Mocny i intensywny. Utrzymuje się długo na dłoniach, ale w lżejszej wersji. Uważam, że będzie fajniejszy na zimę :)
Konsystencja: Krem ma delikatną, lekką konsystencję. Trochę jak takie masełko :) Bardzo przyjemna :)
Działanie: Bez rewelacji, ale jest ok. Całkiem nie źle się sprawdza w codziennej pielęgnacji, ale na pewno nie pomoże bardzo zniszczonym i suchym dłoniom. Specjalnego działa na paznokcie też nie zauważyłam. Plusem jest to, że szybko się wchłania bo ja nienawidzę czekać z lepkimi dłońmi aż krem wsiąknie. 
Myślę, że ten krem jest bardziej gadżetem zapachowym niż kosmetykiem na prawdę pielęgnującym. Jeżeli ktoś ma dłonie w dobrej kondycji, ale mimo wszystko lubi "coś na nie nakładać" to krem jest jak najbardziej ok, ale dla bardziej zniszczonych rąk nie polecam..

Jego cena to ok. 7zł

A Wy dziewczyny używałyście coś z tej serii? Jeżeli tak to chętnie poczytam Wasz opinie na temat tych kosmetyków :) 

Miłego wieczoru :) :*
M.


PS. Poddałam się i kupiłam dzisiaj swoje pierwsze cienie z firmy MIYO. Jest o nich ostatnio dość głośno, dlatego nie mogłam się powstrzymać :P






12 komentarzy:

  1. uwielbiam te kosmetyki za sam zapach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie miałam jeszcze nic z tej serii, ale kusisz zapachem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis! Pozdrawiam. Twoja przyjaciółka, E. ! :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Madziu, gdzie znalazłaś MIYO w bialymstoku? i za ile?:) pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cienie MIYO są dostępne w takiej małej drogerii Uroda na Sienkiewicza, jest ona połączona ze sklepem z torebkami :) A cena cieni to 5zł :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. hmm cienie;D jeszcze tych nie używałam:) napisz potem jak się sprawują, blog mi się bardzo podoba :) pozdrawiam i zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że blog Ci się podoba :) O cieniach napiszę na pewno jak już je porządnie przetestuję :)

      Usuń
  6. Fajne xd Jesteśmy tu pierwszy raz . Spodobało nam się ^^ . Wpadnij do nas i Ci się coś może spodoba ? Jeśli tak zapraszamy do komentowania i obserwowania . Obserwujesz nas - obserwujemy twój ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, zapraszam do mnie na lakierowe rozdanie:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Za kremami do rąk nie przepadam, natomiast peeling chętnie bym wypróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniam, mniam :P Jakie pyszności z Farmony :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas i każdy komentarz, jest mi bardzo miło :)

Na wszelkie pytania odpowiadam pod komentarzem :)

Pozdrawiam i zapraszam ponownie! :)